Co nowego w kredytach hipotecznych?
Od nowego roku klienci polskich banków ubiegający się o kredyt hipoteczny zobowiązani są do wniesienia wkładu własnego w ramach wprowadzonej przez KNF Rekomendacji S. Wielu kredytobiorców uważa, że ich na to nie stać. Jednak często okazuje się, że koniec końców taki kredyt jest dla nich korzystny.
Obecnie wkład własny wynosić ma 5 proc.. jednak już do 2017 roku będzie to 20 proc.. Wielu klientom wydaje się to zbyt wiele. KNF wskazuje, że konieczność wnoszenia wkładu własnego to w Europie procedura standardowa i służy bezpieczeństwu i efektywności działań instytucji bankowych. W ten sposób wsparty zostanie rozwój instrumentów finansowych w Polsce. Banki przychylniej patrzyły od zawsze na klientów posiadających wkład własny. Jest to dowód, że kredytobiorca będzie rzetelnie spłacał należności. Bo skoro już teraz ma środki to i w późniejszym czasie, przy spłacie nie będzie miał problemu z regulowaniem należności.
Sporo zyskać na wniesieniu wkładu własnego może kredytobiorca. Po pierwsze, dzięki nowej rekomendacji klient może liczyć na to, że jego zdolność kredytowa będzie na wyższym poziomie, to za sprawą wydłużenia okresu przyjmowanego do wyliczania zdolności kredytowej do 30 lat. Wkład własny ma zmniejszyć ryzyko i koszty kredytobiorców. Jeżeli na początku wniesiemy wkład własny to oczywiste, że miesięczna rata przy tym samym okresie kredytowania znacznie zmaleje, dodajmy do tego również niższą marże banku oraz często wymagane ubezpieczenie. Do końca poprzedniego roku w niektórych bankach mogliśmy się zetknąć z sytuacjami, gdzie wymagano wkładu własnego, jeśli nie to trzeba było wykupić drogie ubezpieczenie.
Co korzystne dla klienta to fakt, że nowa rekomendacja dopuszcza możliwość wniesienia wkładu własnego w drodze realizacji programów wsparcia wynikających z przepisów prawa. Przekładając to na obecne realia programem w ramach, którego możemy pokryć taki wkład jest program Mieszkanie dla Młodych.
KNF zachęca do oszczędzania funduszy osobom, które w danej chwili nie mogą wnieść wkładu własnego. Odczekanie kilku czy kilkunastu miesięcy może okazać się zyskowne dla klienta. Finanse klienta będą bezpieczniejsze i odpowiedzialnie zarządzane. Może się okazać, że w dłuższej perspektywie nie stać będzie klienta nie tylko na wkład własny, ale też na spłacanie późniejszych należności. Czego przystępując do kredytu mógłby nie przewidzieć.
Faktem jest, że obecna sytuacja jest dużo mniej ryzykowna zarówno dla banków jak i kredytobiorców. Zmniejszone zostaje ryzyko bankowe i tym samym ceny nieruchomości najprawdopodobniej nie będą ulegały gwałtownym wzrostom na rynku, którego sytuacja jest stabilniejsza. A skoro nieruchomości najprawdopodobniej nie podrożeją to nabywcy mogą chwilę z zakupem zaczekać i przez ten czas uzbierać kwotę na pokrycie wkładu własnego.
Rekomendacja S wydaje się nie być taka straszna jak ją malują. Okazuje się być bezpieczna. A o to przy kredycie głównie chodzi. Bank ma większą pewność, że odzyska należności, klient że może liczyć na preferencyjne warunki i lepszą zdolność kredytową. A jak będzie w praktyce?